Za dobrze nam szło....
Czas nagli. Zostało nam dwa miesiące do przeprowadzki. Tymczasem Pan Inwestor złamał prawą rękę <3 i to na dwa dni przed planowanym własnoręcznym kładzeniem płytek w całym domu!!
Nie ma to tamto, z odsieczą przybył Dziadek Wojtek i jedzie z koksem od niedzieli :) Mamy juz płytki na podłodze w kuchni, salonie, przedpokoju, garderobie i małym pokoju. Potem lecimy ze ścianą w łazience i kuchni, by zakończyć łazienkowymi podłogami.
Tymczasem ocieplenie stropu jest gotowe. Kartongipsy przykręcone, w oczekiwaniu na finałowe szpachlowanie w przyszłym tygodniu.
Styropian położony na prawie całej elewacji. Dzisiaj z przodu i z jednego boku nałożono klej i siatkę. Obsadzono zewnętrzne parapety.
Żyjemy wybieraniem kolorów i pierdół. Kupiliśmy tez lodówkę, okap i gniazdka nablatowe do kuchni.
Kuchnia przyjeżdża 4 maja, montaż umówiony na 13 maja. Wybraliśmy też kabinę prysznicową, brodzik, kibelek i umywalkę z szafką.
W prezencie od rodziców inwestora dostaliśmy dębowe trepy na schody :)
Na razie odpuszczamy łazienke na górze. Zrobimy ją jak trochę odsapniemy finansowo. W pierwszej kolejności ważniejsze jest, by zrobić na górze panele i kupić jakieś meble (a mamy tylko łóżka!! :D)